VI.
W jeden z piątkowych wieczorów Stwór wraz z Gordianem oraz znajomym o imieniu Pyk, wybrali się na recital gitarowy w Bolivar Hall przy Ambasadzie Wenezueli. Klub gitary klasycznej, do którego należał Stwór, regularnie wysyłał członkom powiadomienia o koncertach, na które Stwór skwapliwie z chrabąszczem uczęszczał.
Tym razem w tej kameralnej, bardzo ładnej sali występował Gary Ryan, wirtuoz, kompozytor, innowator, najmłodszy w historii profesor Royal College of London, którego hipnotyczne interpretacje Brouwera, Gulianiego, Bacha jak i wysoce wymagające kompozycje własne bardzo długo pozostawały w pamięci.
Gordian, wygodnie rozłożony pod kołnierzykiem Stwora, słuchał skupiony, po czym wychylił się i rzekł w kierunku jego ucha:
- Gdybym wpadł do tej dziury, nigdy już bym nie wyszedł
Stwór jakby ocknął się z zamyślenia lub raczej głębokiego skupienia i z pewną zwłoką odpowiedział:
- Mówisz o otworze rezonansowym…? – Uśmiechnął się i dodał – Z pewnością byś wymyślił jak mi dać znać, że tam jesteś – jeszcze szerzej uśmiechnął się Stwór
Słuchali już w milczeniu do samej przerwy.
- Wspaniały… – powiedział po oklaskach Pyk, po czym na chwile zamilkł
- Paganini skomponował kilkanaście utworów na gitarę, wyczytałem niedawno – odezwał się Gordian
- I na wiolonczelę – dodał Pyk
- Tak, grał doskonale na gitarze – rzekł Stwór – ale o tym często się nie wspomina. Dzięki Bogu, że go nie zakopali, jak był dzieckiem.
- Słuuuucham…?? – wybałuszył oczy Gordian
- W wieku czterech lat, uznany został za zmarłego, po tym, jak zapadł w długi letarg – wyjaśnił Pyk – właśnie mieli go pochować, kiedy ruszył dłonią…
- Jeeeej… Jak w filmie… – powiedział Gordian – O tym nie czytałem… Doooobrze, ze ruszył…
- Tak – odparł Stwór – miał grać i komponować dla świata a nie zmarnować się przez przypadek… Marek Pasieczny grał Paganiniego na gitarze na przykład, Gary go nie grywa, przynajmniej nic o tym nie wiem
- Hmmm… zamyślił się Pyk
- Koniec przerwy, Gary nas zaraz znowu zaczaruje – uśmiechnął się Stwór – czy wszystko w porządku, Gordianie?
- Na wszelki wypadek, już nigdy nie bedę udawał martwego…
cdn.